właściwości użytkowe oleju rzepakowego

Korzyści i szkody wynikające z oleju rzepakowego

Obecnie olej rzepakowy jest aktywnie i energicznie promowany przez niektóre struktury handlowe na rosyjskim rynku konsumenckim.
Napisano wiele artykułów na temat jego daleko idących korzyści, ze szczególnym tłumieniem bardzo poważnych niedociągnięć.
Coraz częściej na półkach naszych hipermarketów i sieci handlowych można spotkać rzędy plastikowych butelek z chwytliwym napisem „OLEJ ROŚLINNY” pod ponętnymi żółtymi metkami, a poniżej skromnie małymi literami dla najbardziej uważnych: „rzepak- słonecznik”.
Tak więc sprytni, egoistyczni biznesmeni podstępnie sprzedają ludziom olej rzepakowy z umiarkowaną domieszką oleju słonecznikowego, który jest droższy pod względem kosztów.
Tak więc rzepak i olej rzepakowy zawierają dużo erukowego kwasu tłuszczowego, który jest bardzo toksyczny dla ludzkiego organizmu.
Szkodliwe dla serca.
Jeśli to możliwe, najlepiej unikać spożywania kwasu erukowego.
Wcześniej, przed restrukturyzacją, olej rzepakowy nie był spożywany.
I tylko w celach technicznych.
Ale w 1978 roku w Kanadzie po raz pierwszy sztucznie wyhodowano odmianę rzepaku z niezbyt szkodliwą dla zdrowia zawartością tego bardzo kwasu erukowego – poniżej 5%.
Nie do końca destrukcyjny, ale szkodliwy przy regularnym lub znacznym stosowaniu takiego oleju w żywności.
A dla serca i osób z wieloma chorobami – szczerze mówiąc szkodliwe.
Kwas erukowy, według niektórych danych naukowych, może również spowalniać wzrost różnych tkanek u aktywnie rosnących dzieci i młodzieży.
A młodzi mężczyźni mogą mieć wzrost częstości dysfunkcji rozrodczych, impotencji itp.
Oto, co mówi Wikipedia: „W nierafinowanym oleju rzepakowym (a także olejach otrzymywanych z pokrewnych upraw: gorczycy, rzepaku) w odmianach bez selektywnej selekcji nasion (nie nasion elitarnych) zawarty jest kwas erukowy, który nie jest wykorzystywany przez ssaki enzymów i ma tendencję do gromadzenia się w różnych tkankach, co spowalnia wzrost i początek dojrzałości rozrodczej organizmu, a także powoduje inne zaburzenia [1]. Dlatego sprzedaż nierafinowanych olejów rzepakowych (zawierających wyższy procent tej substancji w porównaniu z olejami rafinowanymi) jest zabroniona w Unii Europejskiej i wielu innych krajach.
Przekształcenie standardowego oleju rzepakowego w olej jadalny (rafinacja) wiąże się z trudnościami wynikającymi z konieczności usunięcia z niego fosfolipidów, wolnych kwasów tłuszczowych, barwników z grupy chlorofilu oraz związków siarki [2]. Pod tym względem produkcja jadalnego oleju z rzepaku od dawna uważana jest za nieopłacalną ”.

W wielu poradnikach medycznych można również przeczytać coś takiego:
„Olej rzepakowy, podobnie jak oliwa z oliwek, najlepiej nadaje się do przyprawiania sałatek. Nie zaleca się smażenia i pieczenia na nim, ponieważ tworzą się w nim toksyczne substancje w temperaturach powyżej 160 stopni.
Jeśli planujesz używać do gotowania oleju rzepakowego, najlepiej użyć go jako dressingu. Choć niektórzy producenci upierają się, że na ich produktach można smażyć różne potrawy, lepiej do tego celu wybrać inny olej, ponieważ po podgrzaniu do temperatury 160-170 stopni olej rzepakowy uwalnia toksyny, a wdychanie dymu może powodować płuca rak ”.
Toksyny podczas smażenia oleju rzepakowego nie tylko uwalniają się do powietrza, ale także masowo gromadzą się na patelni.
W tym samym czasie na patelni z kwaśnym olejem rzepakowym masowo powstają izomery trans kwasów tłuszczowych oleju rzepakowego.
Przypomina to tworzenie kwasów tłuszczowych trans podczas uwodornienia podczas produkcji margaryny.
Ale tam, podczas produkcji margaryny, powstają głównie izomery trans tylko dobrze znanych użytecznych nienasyconych kwasów tłuszczowych linolowego i oleinowego.
Ale na patelni z olejem rzepakowym pojawiają się masowo zmutowane, brzydkie cząsteczki izomerów trans i kwasu erukowego, których brakuje.
Więc nie tylko nie jest bezpieczne smażenie w oleju rzepakowym, ale kupowanie tłuszczu do gotowania (i produktów z niego wytwarzanych) na bazie sztucznie uwodornionego oleju rzepakowego jest zauważalnie bardziej szkodliwe niż kupowanie zwykłej margaryny nie rzepakowej.
Ale nasza zwykła margaryna pochodzenia słonecznikowego, regularnie spożywana w dużych ilościach, również nie jest przydatna dla układu sercowo-naczyniowego.
Opracowując swoje 30 srebrników od plutokratów, sprytni marketingowcy biznesowi również uwielbiają inspirować odrostów, że olej rzepakowy zawiera nawet Omega-3.
Tak, Omega-3 też tam są.
Ale prawie tylko kwas linolenowy pochodzi z całego spektrum kwasów tłuszczowych omega-3.
I nawet wtedy jest go w oleju rzepakowym 8 razy mniej niż np. W oleju lnianym.
Pięć razy mniej niż w rokitniku, trzy razy mniej niż w konopiach itp.
Ale większość innych ważnych kwasów omega-3 w oleju rzepakowym jest albo nieobecna, albo w śladowych stężeniach.
Ome; ha-3-polyunsates; nasycone kwasy tłuszczowe; ty (PUFA) należy do rodziny nienasyconych kwasów tłuszczowych, które mają podwójne wiązanie węgiel-węgiel w pozycji omega-3, czyli po trzecim atomie węgla, licząc od metylowy koniec łańcucha kwasu tłuszczowego.
Najważniejszymi wielonienasyconymi kwasami tłuszczowymi omega-3 są kwas eikozapentaenowy (EPA), kwas dokozaheksaenowy (DHA) i kilka innych, które występują głównie w oleju rybim pochodzącym z ryb oceanicznych, zwłaszcza w tzw. dzikie (dzikie) populacje ryb naturalnie żyjących w morzach i oceanach.
W wodach słodkich, jak również w hodowlach ryb, tych najcenniejszych kwasów tłuszczowych omega-3 jest zauważalnie mniej.
Na przykład w sztucznie hodowanym łososiu zawartość omega-3 jest średnio 2,2 razy mniejsza niż w dzikim łososiu na wolnym wybiegu.
A gorszy jest skład ilościowy i jakościowy omega-3.
To samo można powiedzieć o hodowlanym pstrągu morskim i pstrągu tęczowym.
Głównym tego powodem jest to.
Omega-3 są masowo produkowane w oceanach przez jednokomórkowe glony fitoplanktonowe.
Te algi aktywnie żywią się zooplanktonem morskim.
Małe ryby żywią się zooplanktonem.
A te małe ryby są aktywnie zjadane w morzu przez łososia, pstrąga potokowego, łososia różowego, łososia kumpla, łososia rudego, łososia coho, łososia chinook, makreli, jaszczurki, tuńczyka i innych gatunków ryb.
I gromadzą w swoim oleju rybnym zwiększoną ilość najcenniejszych kwasów tłuszczowych omega-3.
A bardzo niskotłuszczowe ryby z rodziny dorsz (mintaj, błękitek, dorsz, morszczuk, plamiak, nawaga, mintaj) gromadzą kwasy omega-3 nie w mięsie, ale w wątrobie.
Ale ryby hodowane na farmach rybnych nie jedzą naturalnej żywności bogatej w omega-3.
Zjada sztuczną paszę.
Gdyby do tych karm nie dodano mączki rybnej, to omega-3 w takim łososiu i pstrągu byłoby jeszcze znacznie mniej.
Nawiasem mówiąc, chilijski łosoś jest karmiony mączką rybną lepiej niż sztucznie hodowany łosoś norweski, ponieważ w Chile jest tańszy niż w Europie – dużo taniej paszy małej sardeli zawierającej omega-3 pozyskuje się u wybrzeży Chile.
Jest to podobne do sytuacji z mlekiem.
Chociaż w mleku krowim jest bardzo mało omega-3 (nawiasem mówiąc, w mleku kozim, ale w mleku kocim, psim i kobiecym będzie ich więcej, bo koty, psy i matki karmiące też jedzą ryby!) krowy i kwasy omega-3 i witaminy z reguły kilkakrotnie mniej niż u krów domowych, swobodnie skubiącą naturalną trawę, a zimą żując pachnące siano łąkowe.
W oleju rybnym ryb oceanicznych i wątrobie dorsza, oprócz najcenniejszych kwasów omega-3, znajduje się również znaczna ilość (również produkowana w algach fitoplanktonowych) witaminy D, która występuje rzadko w przyrodzie i w pożywieniu innym niż ryby. który pomaga nam w pełni przyswajać wapń i kwasy omega-3.
A ta niezastąpiona witamina pełni inne ważne funkcje.
Ponadto w rybach głównie nie występuje zwykły ergokalcyferol (D2), a jedynie najcenniejszy i najłatwiej przyswajalny cholekalcyferol (D3).
Ale w rafinowanym oleju rzepakowym nie ma witaminy D.
A nierafinowany zawiera przynajmniej trochę, ale ze względu na ekstremalną szkodliwość i toksyczność jest generalnie surowo zabroniony do sprzedaży!
Tak więc na patelni lepiej gotować potrawy nie na koszmarnym rzepaku, ale na wielokrotnie bardziej nieszkodliwych olejach, na przykład słoneczniku.
Jest bardzo bogaty w kwasy omega-6, wielokrotnie bogatszy niż rzepak.
Rzeczywiście, oprócz omega-3, potrzebujemy również kwasów tłuszczowych omega-6.
My sami możemy z powodzeniem zsyntetyzować ten omega-9, jeśli to konieczne, w naszym organizmie.
A sałatki najlepiej doprawiać bogatym olejem lnianym omega-3 (co ja osobiście teraz robię), a także innymi zdrowymi olejami – np. Oliwka tłoczona na zimno, nierafinowana słonecznikowa itp.
A jako źródło najcenniejszych kwasów tłuszczowych omega-3 regularnie spożywaj dzikie ryby morskie.
Saury to mistrz najlepszych kwasów omega-3.
Jest ich również wiele w makreli, łososiu, łososiu, łososiu sockeye, łososiu różowym.
A także w wątrobie mintaja i dorsza.
Ale nie w ich prawie chudym mięsie.
Jest ich dużo nawet w zwykłym śledziu, sardynkach, sardynelli, śledziu, gromadniku.
Kiedy jestem nad Morzem Czarnym, lubię w wolnym czasie kupować, smażyć i jeść lisa morskiego.
Nie jest tam drogi, ponieważ nie jest kupowany w całej , ale jest sprzedawany głównie przez drobnych handlarzy w pobliżu Morza Czarnego, a ponadto jest kłujący z zewnątrz.
A w środku ta płaszczka jest prawie bez kości i pyszna.
A także bogaty w kwasy omega-3.
W dzikich naturalnych rybach morskich oprócz najcenniejszych kwasów tłuszczowych omega-3 występuje wiele witamin rozpuszczalnych w tłuszczach oraz bardzo dobrze zbilansowany skład aminokwasowy wysokowartościowego białka, wapnia, fosforu i jodu oraz szereg pierwiastków śladowych rzadkich w żywności pochodzenia innego niż morski.
Nie kupuję oleju rzepakowego.
I nie tylko nie kupuję oleju rzepakowego, ale także miodu z pól rzepakowych.
Jestem przekonany, że miód rzepakowy jest bardziej szkodliwy i mniej przydatny niż wszystkie inne nasze miody.
Niektórzy grzeszni, niewiarygodni marketingowcy biznesowi pod pozorem „kwiatka” często „dają go w prezencie” przy zakupie reklamowanego drogiego miodu.
Jest również, wraz ze sztucznym miodem, rzekomo tanio przenoszony przez ciemne osobowości bezpośrednio do wejść do mieszkań.
Aktywnie oszukują naiwnych emerytów i owiniętych życiem frajerów.
Dlatego dobrze jest nie kupować miodu, który podejrzanie przypomina rzepakowy, a smakuje jak rzepakowy, nie ryzykuj z takim zakupem.
Generalnie miód kwiatowy najlepiej kupować od znanych pszczelarzy, którzy swoje pasieki zakładają nie w pobliżu pól rzepaku, ale wśród rozległych naturalnych łąk.
To miód gryczany, lipowy, leśny z miodem rzepakowym, no cóż, nie da się tego pomylić, ale nie pachnie tymiankiem ani altheą, niby taki błotnisty miód biało-jasnożółty, szybko już często półtora miesiąca po odciągnięciu czasami nawet często już na długo przed gwałtowną krystalizacją miodu Honey Spasa (zwłaszcza wczesnych łapówek) jest w rzeczywistości w połowie i więcej rzepaku. Zdarza się jednak i nie tak krystalizując, jeśli potajemnie dodawano do niego gotowany syrop cukrowy o sztucznych aromatach.
A w przypadku syropu często i szybko staje się kwaśny.
W przeciwieństwie do łąk i amerykańskich upraw rzepaku modyfikowanego genetycznie, który jest znacznie bardziej odporny na szkodniki i choroby, rosyjscy rolnicy często muszą traktować nasz własny rzepak (jeśli nie jest to odmiana genetycznie zmodyfikowana) pestycydami tuż przed lub w trakcie kwitnienia.
Ale kasza gryczana, jeśli jest przetworzona, zwykle jest coraz krótsza i długo przed jej kwitnieniem, dlatego pestycydy są już dezaktywowane do czasu kwitnienia, ich cząsteczki są już całkowicie zniszczone na świeżym powietrzu pod wpływem czynników naturalnych i procesów biochemicznych w roślinach gryki, oraz potrzeba traktowania kwitnącej gryki, gdy szczepionka już się nie pojawia.
Osobiście staram się więc nie kupować miodu rzepakowego pod pozorem taniej (no, lub podobno jako „prezent”) „łąki”!
Ale ja naprawdę kocham las (szczególnie lipę), grykę i prawdziwy miód łąkowy.
Ojczym od wielu lat przy pomocy swoich pszczół (rasa karpacka) pozyskuje dla mojej rodziny i przyjaciół doskonały prawdziwy cenny miód ziołowy z najbogatszego kwitnącego bujnego ziela łąkowo-stepowego reliktowego stepu łąkowego pomnika przyrody Nepretów wąwóz.
W okolicy nie było pól rzepaku.
Osobiście w wolnym czasie badając ekosystemy wąwozu Neprets (to pół kilometra od naszej daczy) obserwowałem sarny, zające, świstaki, lęgi kuropatw, mnóstwo pięknych motyli i wiele innych ciekawych, pięknych i zaskakujące, ale w pobliżu nie było pól rzepaku. W promieniu kilku mil nigdy nie zauważyłem.
I dzięki Bogu!

Anna Kowalczyk

Edytor serwisu

Rate author